“Obcy u naszych drzwi…” – o uchodźcach klimatycznych

0
2583
views
kryzys migracyjny
Photo by Tim Gouw on Unsplash

Sięgam ponownie do twórczości Bauman, aby przeanalizować kryzys migracyjny w perspektywie socjologii szkoły krytycznej. Przedstawiam wam moją autorską recenzję książki “Obcy u naszych drzwi” oraz to, czego tak naprawdę możemy się z niej nauczyć. W jaki sposób powinniśmy myśleć o przyszłych pokoleniach w kontekście zmieniającego się klimatu? Jak należy rozumieć i definiować falę “uchodźców klimatycznych” których będzie coraz więcej, którzy będą coraz głośniej pukać do naszych drzwi?

Gdyby nie było terrorystów, trzeba by ich wymyślić

Zacznijmy od samego Baumana oraz jego słynnego cytatu: “Gdyby nie było terrorystów, trzeba by ich wymyślić”. Jak na dobrego socjologa, a nawet najlepszego w swej pełnej krasie (wśród polskich socjologów szkoły krytycznej), zamiast analizować fakt społeczny jakim bez wątpienia jest tzw. kryzys migracyjny, zadał on sobie kluczowe pytanie “Komu służy ten kryzys?”. Równie dobrze moglibyśmy zapytać, komu służy bieda, alkoholizm czy jakakolwiek inna patologia społeczna. Takie pytania pojawiają się bardzo często. Dla socjologa fakt zaistnienia “kryzysu” jest “doktryną szoku” – a właściwie, “kryzys” jest wytrychem służącym do zastraszania społeczeństwa.

Patrz: “Doktryna szoku: jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne– Naomi Klein

Zabawne u Baumana wydaje się unikanie analizowania samego zjawiska terroryzmu oraz tego, jakie faktycznie stanowi dla nas zagrożenie. Tym nie zajmuje się socjolog, od tego są służby bezpieczeństwa oraz służby mundurowe. Socjolog mówi “istnieje pewne zjawisko” (fakt społeczny) i pyta “jak to zjawisko zmienia nasze społeczeństwo” – a dalej, kto na tym najwięcej straci, a kto na tym najwięcej zyska?

Media karmiły się straszeniem uchodźcami, ale tak naprawdę karmiły nas… i tak długo, jak dawaliśmy się tym karmić, braliśmy i czerpaliśmy z tego wielkimi garściami. Była to pożywka dla nacjonalizmu, ksenofobi i rasizmu. Strach i brak tożsamości to idealne warunki do rozwoju choroby społecznej na którą aktualnie cierpi cała Europa. Chorobę na którą cierpieliśmy zawsze. Holokaust, będący tematem innej książki Baumana, nigdy się nie przedawnił. Mamy go z tyłu głowy. Nikt tak dobrze nie wyraził tego lepiej od Marii Peszek w utworze “Modern Holocaust”:

Bo nie jest tak że zło
To Hitler albo Stalin
Zło jest w każdym z nas
Zło robimy sami

Kryzys migracyjny, obojętność i wyparcie empatii

Znudziliśmy się tym tematem, ale jeżeli sądzimy, że fala nacjonalizmu się skończyła lub bliska jest swojemu kresowi, mam dla Was bardzo niemiły komunikat: “fala nacjonalizmu się dopiero zacznie!” – i uderzy w nas ze zdwojoną siłą, gdy tylko skutki zmieniającego się klimatu zaczną zbierać swoje żniwo. Cały ten medialny szum dotyczący uchodźców był jutrzenką kolejnego holocaustu. Tym razem, ten holocaust nie odbędzie się w sercu “zachodniej” cywilizacji, ale na jej obrzeżach – na granicy “cywilizacji” czy też kapitalizmu, który świadomie odbiera nam nasze krytyczne myślenie – który sprawia, że stajemy się jak ameby – emocjonalnie wypróżnieni, pozbawieni tego co kształtuje i kształtowało to, co określamy mianem “cywilizacji” czy też kultury europejskiej.

Nacjonaliści i faszyści krzyczą z przerażeniem w oku, że uchodźcy są zagrożeniem dla naszej cywilizacji. Nasza cywilizacja (jeżeli można ją tak nazwać), to przede wszystkim prawa człowieka, świeckie państwo, tolerancja, emancypacja kobiet ale również demokracja w swej najbardziej pierwotnej definicji: głos ludu dla którego “każdy” jest równy względem prawa. Zamiast tego, żyjemy w korpokracji lub konsumokracji, a uchodźcy mogę jedynie zdestabilizować trwałość, ład i porządek – czyli nasz pieprzony status quo. Błędnie wierzymy w stabilność i panicznie boimy się zmian – nie chcemy obcych, bo stanowią dla nas zagrożeniem ze względu na przynoszącą nam niepewność.

Niepewność przynoszą nam również informacje na temat zmian klimatu – klimat sam w sobie jest niepewny tak jak niepewna jest w istocie jego zmiana. Dlatego infantylizujemy się wzajemnie i już od prawie 50 lat udajemy dzieci – by całą winą obarczyć jakichś “obcych” – uchodźców, żydów, lewaków… albo system finansów, korporacje, kapitalistów i neoliberałów – ale to zawsze będą oni, ci, tamci – nie my!

Przyjmowanie uchodźców nie jest i nie będzie upadkiem zachodniej cywilizacji. Będzie nim upadek iluzorycznej trwałości oraz szeroko rozmienianego humanizmu w którym wartością absolutną, samą w sobie, jest/był człowiek.

Odmawiając uchodźcom schronienie zatracamy siebie. Stajemy się potworami we własnym domu!

Konie, króliki i żaby…

Bauman w swojej książce “Obcy u naszych drzwi…” przypomina nam bajkę Ezopa o zającach i żabach. Pewnego dnia zające zobaczyły stado rozpędzonych koni i w panice pobiegły w kierunku pobliskiego jeziora. Gdy zbliżyły się do brzegu, do wody wskoczyła grupa żab, spłoszonych nadejściem zajęcy. Morał z bajki jest następujący: zające poczuły satysfakcję widząc jeszcze bardziej wystraszone od siebie żaby. Zające odkryły, że jest ktoś w jeszcze gorszej sytuacji od nich samych.

Rozpędzone konie mogą tutaj symbolizować kapitalizm, neoliberalną politykę, nierówności społeczne – możne uznać, że są one synonimem “niepewności” jaka jest obecna w ponowoczesnym społeczeństwie. Niepewność ta, jest skutkiem lęku a ten, jest kompensowany świadomością, że są jacyś inni, gorsi, obcy. Utraconą tożsamość można odbudować dzięki patriotyzmowi i kultowi żołnierzy wyklętych, a można ją również odbudować dzięki szukaniu obcych – winnych lub słabszych. W Polskim społeczeństwie jacyś “obcy” byli zawsze: kiedyś szlachta a dzisiaj Żydzi, lewacy, homoseksualiści, Romowie – lesby i feministki… Wszyscy oni na piramidzie Polskiej nienawiści zostali wyparci przez Muzułmanów i uchodźców. To oni stanowią rzekomo największe zagrożenie dla Polskiego status quo.

Nie będziemy jako społeczeństwo Polskie przygotowani na przyjmowanie uchodźców tak długo, jak długo w naszym społeczeństwie będzie panowało skrajne rozwarstwienie ekonomiczne. Nie potrafimy szanować się sami, tym bardziej nie uszanujemy innych. Utrata tożsamości i godności wobec samego siebie jest główną przyczyną dzisiejszych nacjonalizmów, ksenofobii i rasizmu.

Kochaj siebie, aby pokochać innych. Jeżeli nie szanujesz siebie, nie będziesz potrafił/a naprawdę szczerze i prawdziwie kochać innych.

Miłość, nienawiść i obojętność

Bauman zwraca uwagę, że kiedyś wszystkie ideologie dzieliły się na te kontemplujące miłość oraz na te, które żerują na nienawiści. Podobny motyw pojawiał się wielokrotnie m.in. w psychoanalizie. Z tego dualizmu korzystał m.in. E. Fromm a wcześniej sam Z. Freud. W twardej klasycznej psychoanalizie rozróżnia się dwa główne popędy sterujące motywacjami człowieka: popęd życia i popęd śmierci. Miłość to popęd życia, nienawiść i destrukcja to popęd śmierci – Tanatos. Dzisiaj pojawia się nowy popęd – a właściwie jego całkowite zatracenie – to apatia, obojętność i beznamiętność.

Konsumeryzm, merkantylizm i kapitalizm sprawiły, że ludzie stali się jak zombie współczesnego świata. Obojętność to nasz cywilizacyjny upadek – obojętność to zatracenie istoty naszego człowieczeństwa.

Świat się nieustannie zmienia

Napisałem ten artykuł w trakcie docierających do mnie z różnych stron obaw wybuchy III wojny światowej. Wojny, która będzie dyktowana chęcią zysku. Uzyskiwanie informacji jeszcze nigdy nie było tak proste jak dzisiaj. Jednocześnie też, ich nadmiar jeszcze nigdy wcześniej nie przyczyniał się do naszego ogłupienia w tak absurdalny sposób. Człowiek ponowoczesny zinfantylizowany przez szereg absurdalnych zainteresowań i codziennych zajęć stał się dzieckiem w informacyjnej piaskownicy. Jesteśmy u progu wojny, która albo jest absurdalna w swej istocie (a domniemam, że każda wojna jest absurdalna), albo obawa przed nią ma odsunąć nasze zainteresowanie od zmian klimatu – które są aktualnie najbardziej palącym problemem współczesnego świata.

“[…] dziś nie chodzi już o korekty, lecz o zawrócenie z drogi, […] nie jest problemem czego unikać, lecz co zachować. […] społeczeństwa naszego typu będą w kolejnych latach i dziesięcioleciach poddawane coraz większemu stresowi związanemu z zasobami naturalnymi, z zadłużeniami, ruchami migracyjnymi i tak dalej. Wiadomo jednak, że w warunkach podwyższonego stresu zmniejsza się pole do działania: człowiek zaczyna tylko reagować, a przestaje kształtować – tak jak to już dzisiaj robią rządy krajów europejskich pod presją branży finansowej. Z tego właśnie powodu wybór jest prosty: ponieważ nasz świat będzie się zmieniał w sposób radykalny, nie stoimy dziś wobec wyboru, czy zmiany te dokonają się na drodze przekształceń albo rozpadu i czy spokojnie będziemy patrzyli, jak stopniowo zmniejsza się istniejące jeszcze pole działania, doprowadzając tym samym do upadku wolności, demokracji, prawa i dobrobytu czy też wykorzystamy to pole działania w celu zachowania wolności, a więc także wolności zmieniania wszystkiego na lepsze. Dlaczego wolicie ten pierwszy wariant?”

– H. Welzer, “Samodzielne myślenie”

Chciałoby się rzecz, podsumowując Welzera – dlaczego jeszcze niczego nie zrobiliśmy – lub bardziej demonicznie: dlaczego już jesteśmy spóźnieni?