Samotność – jak się w niej zakochać?

0
5284
views
kobieta uśmiechająca się
Photo by Joey Nicotra on Unsplash

Jak i po co zakochać się w samotności? To tylko kolejny kontrowersyjn temat jaki miał na celu zwrócenie Twojej uwagi. Jeżeli czytasz ten artykuł to prawdopodobnie (1) dałeś/-aś się nabrać na chwytliwy nagłówek lub (2) samotność dotyczy nas wszystkich – są takie chwile w czasie których każdy z nas odczuwa samotność. Dzieje się tak niezależenie od tego z iloma osobami utrzymujemy kontakt. Nie ma na to wpływu ilość znajomych na Facebooku, ani ilość obserwatorów na Instagramie. Uczucie samotności zależy wyłącznie od nas samych – od naszego wewnętrznego podejścia.

Ten artykuł to coś więcej niż “psychologia” samotności… to próba odpowiedzenia sobie na pytanie: kim jestem lub kim nie jestem wtedy, gdy JA mówi, że czuje się samotny? I czym jest samotność w kontekście innych osób… czym jest samotność w kontekście egzystencjalnego: PIEKŁO TO INNI!

…oraz jak bardzo INNI wpływają na nasze “subiektywne” szczęście? Zapewniam Was, że to nie jest jeden z tych przyjemnych artykułów po przeczytaniu którego poczujecie się lepiej. Tym razem będzie bolało – to będzie wstrząs, który skompresowany do jednego zdania brzmi:

zakochanie się w samotności to jedna z najcudowniejszych rzeczy jaką możemy zrobić dla  siebie oraz dla innych!

Właśnie do mnie dotarło, że jak mojego bloga zaczną czytać osoby o konserwatywnych poglądach to pomyślą, że znowu głoszę poglądy antynatalistyczne… lub… ba… nieludzkie – anty-człowiecze, może nawet satanistyczne! Nie ukrywam, że bliski memu sercu jest  VHEMT <- ale nie oznacza to, że taki styl życia wybieram dla siebie.

Mówiąc inaczej… każdy człowiek w jakimś stopniu odczuwa samotność – i jest ona kojarzona z negatywnymi emocjami, czyli: samotność jest cierpieniem. A więc naszą naturalną potrzebą jest unikanie samotności – lub, o czym za chwilę się przekonany, uniknięcie potrzeby!

Doświadczania cierpienia

“Istoty doświadczają cierpienia, ponieważ nie ma nic trwałego, wszystko przemija, również my, a więc i nasze iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa, które próbujemy oprzeć na nietrwałych podstawach (np. na wyobrażeniu trwałego ja)”*

Gdyby ktoś zmusił mnie do wyjaśnienia na czym polegają nauki Buddy, zacząłbym od Czterech Szlachetnych Prawd. A gdybym miał na to wyłącznie pięć minut, a widownia byłaby bardzo niecierpliwa, powiedziałbym tylko: Istnieje cierpienie. Przyczyną cierpienia jest pragnienie. Ignorując pragnienia unikamy cierpienia.

Ale… jak mamy uniknąć cierpienia? – zapytał mały chłopiec w pierwszym rzędzie, na co sala wybuchła śmiechem. Słuchacz coraz bardziej zniecierpliwiony jeszcze raz powtórzył swoje pytanie:

JAK IGNOROWAĆ PRAGNIENIA? JAK PRZESTAĆ PRAGNĄĆ?

Nie wydaje mi się, by na to pytanie była jakaś idealna odpowiedź lub metoda. Osoby mocno zaznajomione z rozwojem duchowym starają się to osiągnąć dzięki medytacji. Czy jest to skuteczne? Nie zaszkodzi spróbować. Sama jednak teoria dotycząca “pragnienia” lub iluzji w jakiej się znajdujemy, to zdecydowanie za mało. Absolutnie pewny jestem tylko jednego… dążenie do uwolnienia się z pragnień jest cenniejsze od ich realizacji – jeżeli przestaniemy pragnąć, przestaniemy cierpień i zaczniemy żyć w zupełnie inny sposób.

Inaczej nasz świat pragnień przypominałby gonienie za małą małpką w naszym umyśle… po zrealizowaniu jednych pragnień, pojawią się następne i trwa to tak długo, jak długo mamy siłę, by za tym gonić. W pewnym momencie zderzymy się z depresją, wypaleniem albo spotkamy się z własną śmiercią!?!

Wracając do tematu… miało być o samotności… jak się w niej zakochać? Odpowiedzieliśmy sobie na pyta “po co?”. Samotność jest cierpieniem, które wynika z pragnienia lub potrzeby kontaktu z innymi. Co jest jej przyczyną? Jest nią przekonanie, że samotność jest cierpieniem a przekonanie to, pochodzi z zewnątrz. Piekło to inni – ludzie, środowisko, społeczeństwo w jakim się znajdujemy – wszystko to, co podpowiada nam, że samotność jest zła a przekonanie o tym, powoduje cierpienie gdy jesteśmy sami. Gdy tak się dzieje, znajdujemy sobie swoją własną małpkę – suplementy życia społecznego – których celem jest osłabienie naszego cierpienia. Robimy to na gruncie zmysłowości, ale to nie osłabia “przyczyny” naszego cierpienia. Tak naprawdę, to ją napędza… jak narkotyk.

Samotność przed którą uciekamy

Narkotycznie sięgamy do substraty, które są przemijalne… konsumpcja, materializm, pieniądze, seks, alkohol… i docieramy do sedna:

NASZE FAŁSZYWEGO EGO NIE JEST TRWAŁE!

Kiedy czytasz te słowa, twoje ciało starzeje się, lecz nie zwracasz na to uwagi. […] Mury wokół ciebie murszeją. Cząsteczki, z których mury te są zbudowane, wibrują z ogromną szybkością, a wszystko porusza się, rozpada na kawałki i ulega powolnemu rozkładowi. […] Pewnego dnia rozglądasz się dookoła. Twoje ciało jest pomarszczone i zniszczone, wszystko cię boli. […] A ty tęsknisz za straconą młodością i płaczesz, bo straciłeś to, co do ciebie należało. Skąd bierze się to cierpienie? Bierze się z braku uwagi. Nie obserwowałeś życia wnikliwie. Nie zauważyłeś wciąż zachodzących w świecie zmian wtedy, gdy one następowały. Stworzyłeś sobie zbiór wyobrażeń umysłowych: “ja”, “książka”, “budynek”, i założyłeś, że będą one wieczne. Nigdy takie nie będą.*

A więc to, co my tak naprawdę cały czas robimy, oznacza lękliwe trzymanie się przyjemnych chwil i jeszcze bardziej lękliwe unikanie tych negatywnych. Nasze  cierpienie jest wynikiem nieakceptowania cały czas następujących zmian.

Trzeba więc zakochać się w samotności…

Nie pisze tego po to, by piętnować instytucję małżeństwa, ani po to, by supportować wolnych i wyzwolonych singli. Istotnym problemem w relacjach z innymi JEST nasze kurczowe trzymanie się ICH. Jeżeli uda nam się zbudować związek, który oparty jest na czymś absolutnie nietrwałym – boimy się zmian, boimy się, że ktoś się nami znudzi, że przestaniemy się komuś podobać – lęk jest powodem negatywnych uczyć: zazdrości, natarczywości i nieustępliwości.

Medytacja to trening koncentracji i uważności. Warto zauważyć, że niektóre techniki medytacyjne skupione są wyłącznie na koncentracji – i to z niej rzekomo wypływa relaksacja naszego ciała. Praktykowania uważności polega na wchodzeniu w niezbyt głęboki stan koncentracji. Rozwój uważności, a nie koncentracji, pozwoli nam dowolnie sterować naszymi emocjami. Celem praktykowania jej jest “widzenie rzeczy takimi, jakie są”.

Widzenie rzeczy takimi, jakie są

Kiedy używamy tego określenia w odniesieniu do praktyki medytacji, nie mamy na myśli wyłącznie sprawnego korzystania z naszego wzroku. Chodzi tutaj o dostrzeganie rzeczy bez uprzedzeń i przesądów, które pełne są chciwości, nienawiści i złudzeń.

Wyjaśnijmy to sobie posługując się definicją idei w rozumieniu Platona. Idea (gr. ιδέα) to jedno z głównych pojęć filozoficznych i oznacza niematerialny byt, który nie jest nam bezpośrednio dany. Jest to nasze wyobrażenie o jakimś przedmiocie (tj. wizualizacja lub iluzja).

Kiedy myślę krzesło wyobrażam sobie ideę “krzesła” – to znaczy, idealny ale nierzeczywisty byt. Kiedy widzę KRZESŁO (przedmiot) porównuję je z moim wyobrażeniem krzesła i dzięki temu, mogę ocenić i opisać jakie jest KRZESŁO (przedmiot) – to rzeczywiste, które mam przed sobą. Krzesło jest ideą, czyli jest idealne, zaś KRZESŁO idealne nie jest, ponieważ nie pasuje ono do mojego wyobrażenia krzesła. Gdyby KRZESŁO było idealne, wtedy byłoby po prostu KRZESŁEM.

Wielu z Was pomyśli, że to gadanie o ideach jest tylko kolejnym filozoficznym bełkotem. I rzeczywiście to jest bełkot, ale tylko do czasu mówienia o abstrakcyjnych przedmiotach. Przenieśmy ideę oraz widzenie rzeczy takimi, jakie są na pole społeczne i nasze relacje z innymi.

Człowiek, Europejczyk, Polak, mężczyzna, ekolog…

Wszystkie tożsamości jakimi się posługujemy nie istnieją w rzeczywistości. To wyłącznie konstrukty słowne ułatwiające nam sprawną komunikację. Problemem jest traktowanie świata idei jako bardziej rzeczywistego. Wiedział o tym Platon, wiedzieli o tym filozofowie, uczeni… od zawsze wiedzieli o tym uczniowie Buddy i prawdopodobnie wiedział o tym Jezus. Świat zachodu zaś, cały czas opiera swoją wiedzę na nietrwałych konstruktach – o ile ma to zastosowanie w naukach ścisłych, to w relacjach społecznych jest dramatem.

Uważność to z jednej strony życie tu i teraz (czyli cieszenie się chwilą obecną), a z drugiej, jest to rezygnacja z konstruktów jakich używamy do oceniania innych. Być uważnym to traktować innych całkowicie indywidualnie. Zupełnie tak, jak w anty-strukturalizmie Alaina Touraine. To znaczy, że każdy byt (osoba) jest indywidualny i wyjątkowy – więc porównywanie go z innymi jest absurdalne z logicznego punktu widzenia. Praktyczne zastosowanie tego powoduje klasyfikowanie ludzi na gorszych i lepszych – czyli dyskryminację i nietolerancję.

Nie istnieje człowiek idealny, nie ma idealnego Europejczyka ani prawdziwego Polaka… to jest faszyzm naszych czasów, że wszystko i wszystkich próbuje się wpasować w jakiś szablon. Idealny mężczyzna oraz idealna kobieta… jeżeli naprawdę uwierzymy w te konstrukty słowne, to nigdy nie poczujemy się wolni. To jest nasz wywnętrzy matrix jaki sobie stworzyliśmy i z jakim powinniśmy się zmierzyć.

Uciekając przed samotnością…

“Każdy zły uczynek, każdy przykład bezduszności na świecie ma swoje źródło bezpośrednio w fałszywym odczuciu odrębności “ja” od wszystkich innych rzeczy.”*

Uciekanie przed samotnością to kurczowe trzymanie się czegoś, co cały czas ulega zmianie. Wiara w jego trwałość jest iluzją. Jeżeli staramy się wpływać na decyzję innych osób – wyrządzamy im krzywdę, a pośrednio również sobie. Zamiast cieszyć się radością osób, których rzekomo kochamy, żyjemy w iluzji NASZYCH wyobrażeń – ideałów. I w ten sposób, konstruktem takim jest “miłość”, “związek”, “małżeństwo”, “przyjaźń”. Konsekwencją tego jest ślepe podążanie za “idealną miłością”, “idealnym związkiem”, “idealnym małżeństwem” oraz “idealną przyjaźnią” – a to wszystko jest zmienne, nietrwałe zupełnie jak nasze ciało, które cały czas się zmienia, choć nie zwracamy na to uwagi.

W słowach “miłość nie istnieje” zawarty jest olbrzymi ładunek pozytywnej energii.

Potrzeba nam, aby cieszyć się chwilą, która jest tu i teraz.

Cieszmy się chwilą – tu i teraz – ponieważ ona nigdy wcześniej nie istniała i nie będzie istniała w przyszłości. Cieszyć się samotnością, to pozwolić innym na wolność.


* Cytaty pochodzą z książki “Medytacja Vipassana w prostych słowach” – Henepola Gunaratana. Jest ona dostępna do pobrania w zbiorach na stronie http://sasana.pl

 

” width=”20″ height=”20″>